środa, 24 lipca 2013

Ubiory w Polsce wg. Jana Matejki - cz. III

Rycerstwo. Od lewej: z kielicha Konrada, z dzieła obcego, z pieczęci Ziemowita księcia czerskiego i płockiego z 1262 r., z dzieła obcego, z kielicha trzemeszneńskiego Dąbrówki, z dzieła obcego.

Cechy. Od lewej: murarz, cieśla, giermek z planami, górnik,
kat, draby miastowe (wszystko z dzieł obcych).


Ziemianie - podług legendy o Św. Jadwidze i kielicha
Konrada Mazowieckiego.

Bitwa polsko – ruska 22 lipca 1018 roku.

Bolesław Chrobry ze Świętopełkiem w kijowskiej 
Złotej Bramie. Mal. Jan Matejko.


Zwykle nazywamy bitwę „pod” czymś tam, ale tym razem nie mamy pojęcia, gdzie to „pod” było. Znamy datę bitwy, w miarę szczegółowo jej przebieg i to wszystko. Była krótka, bezdyskusyjnie dla nas zwycięska i zadecydowała o powodzeniu kijowskiej wyprawy Chrobrego. Jak do niej doszło?
Długoletnia wojna z cesarstwem i znaczny wzrost sił zbrojnych wpędziły Bolesława Chrobrego w długi, których nie miał czym spłacić. Pilnie potrzebna była zwycięska kampania zapewniająca wielkie łupy. Za cel obrano bajecznie bogaty Kijów. Sytuacja polityczna na Rusi wybitnie sprzyjała Polakom. Rozbicie dzielnicowe pogrążyło kraj w walkach wewnętrznych. Z wielkoksiążęcego stolca zrzucono właśnie zięcia Chrobrego – Świętopełka. Przywrócenie jego władzy było oficjalnym pretekstem dla wyprawy.
Nowy wielki książę Jarosław w konflikcie polsko – niemieckim popierał poprzednio Niemców. Zagarnął również Grody Czerwieńskie i uwięził żonę Świętopełka (córkę Bolesława). Wyprawa była więc także rewanżem „państwowym” oraz słuszną zemstą rodową. Co ciekawe, taką motywację Chrobrego uznali inni książęta ruscy odmawiając Jarosławowi pomocy. Własne kontyngenty przysłali tylko Haliczanie i Wołynianie. Jarosław zgromadził wojsko silne liczebnie, ale jak się okazało – jego morale było beznadziejne, a chęć do walki żadna.
Tymczasem Bolesław zebrał wielką armię. Wsparł go liczny kontyngent węgierski oraz oddział rycerzy niemieckich (ubiegłorocznych sojuszników Jarosława). Chrobry zaciągnął również około tysiąca wojowników połowieckich, a sam chan Połowców najechał południowe rubieże Rusi wiążąc siły tamtejszych księstw.
Jarosław, orientując się doskonale, że Chrobremu chodzi przede wszystkim o łupy, postanowił stawić mu czoła na pograniczu. Do spotkania doszło 22 lipca 1018 roku gdzieś nad Bugiem. Polska armia po przybyciu nad rzekę rozpoczęła budowę mostu. Kiedy był już prawie ukończony pojawiła się ruska straż przednia. Do wieczora obie strony ostrzeliwały się z łuków. Główne, konne siły Chrobrego stały w szyku asekurując przeprawę. Z drugiej strony rozłożyła się wkrótce armia Jarosława. Zgodnie z ówczesnym obyczajem obie strony zaczęły lżyć się wzajemnie, co traktowano wówczas jako swoistą sztukę. W tym słownym pojedynku uczestniczyli podobno obaj władcy. Jak pisze Gall Anonim Jarosław nazwał Bolesława „wieprzem w kałuży otoczonym przez psy moje i łowców”. Ten zaś odpowiedział, że „we krwi łowców i psów twoich, to jest książąt i rycerzy, ubroczę kopyta koni moich, a ziemię twą spustoszę jak dzik pojedynek”.



Wojsko polskie X-XIII wiek. Od góry: ciężkozbrojny drużynnik z X wieku, łucznik piechoty grodowej, wojewoda. Rys. I. Dzys. 

Pod wieczór Rusowie popełnili fatalny błąd. Obawiając się nocnego ataku Połowców wielki książę cofnął główne siły, aby zbudowały umocniony obóz. Wyraźnie nie zorientował się, że Polacy budowali most nie dlatego, że rzeka była nie do przebycia, ale dlatego, że potrzebowali go dla przerzucenia piechoty i taborów. Chrobry natychmiast wykorzystał okazję do ataku. Wiedząc, że ponowne ustawienie w szyku ruskiej armii rzucił wpław swoją jazdę. Straż przednia Rusów, nieliczna i lekkozbrojna natychmiast uległa ciężkozbrojnym Bolesława. Widząc co się dzieje Jarosław natychmiast wyprowadził z obozu swoją armię, ale nie zdążył jej ustawić. Kawaleria Chrobrego zaatakowała koncentrując się głównie na drużynie wielkiego księcia. Poczet Jarosława został wybity (podobno największy udział miało w tym 300 niemieckich rycerzy wspierających polską armię), a on sam ratował się ucieczką. W tym momencie było już w zasadzie po bitwie. Większość ruskich oddziałów natychmiast przerwała walkę. Część uciekła, a reszta uznała w Chrobrym nowego władcę. Zwycięstwo było tyleż błyskawiczne, co totalne. Opór stronników Jarosława wygasł całkowicie, a możnowładcy powszechnie hołdowali polskiemu księciu. Tak doświadczony polityk, jakim bez wątpienia był Bolesław Chrobry, nie dał się zwieść świetności nieoczekiwanego sukcesu. Doskonale rozumiał, że Rusi własnymi siłami i tak nie utrzyma, a dużo więcej zyska występując jako sojusznik powracającego Świętopełka. Dwutygodniowy marsz do Kijowa był jednym, wielkim pochodem tryumfalnym. Wjeżdżając do Kijowa Chrobry miał uderzyć mieczem w słynną Złotą Bramę. Był to symboliczny gest, który stał się później legendarną sceną tej wyprawy. Wedle Galla zapytany przez miejscowych czemu to czyni (uderza mieczem w bramę) Chrobry odpowiedział „Tak, jak w tej godzinie Złota Brama miasta została ugodzona tym mieczem, tak następnej nocy ulegnie siostra najtchórzliwszego z królów, który mi dać jej nie chciał. Jednakże nie połączy się z Bolesławem w łożu małżeńskim, lecz tylko raz jeden jako nałożnica, aby pomszczona została w ten sposób zniewaga rodu naszego, Rusinom zaś ku obeldze i hańbie”. Ową „siostrą króla” była Peredsława, którą według Thietmara „… ten stary wszetecznik Bolesław uprowadził bezwstydnie, zapominając o ślubnej małżonce”. W Kijowie Polacy pozostali kilka miesięcy, za pozwoleniem Świętopełka kompleksowo rabując miasto z wszelkich wartościowych dóbr. Ruscy kronikarze jednogłośnie później twierdzili, że nawet największy najazd Połowców nie był tak rujnujący. Łupy jakie wywieźli z Kijowa Polacy i ich sojusznicy były olbrzymie.
We wrześniu 1018 roku Bolesław Chrobry opuścił Kijów zostawiając na tamtejszym tronie Świętopełka. Wracając przyłączył do swojego państwa Grody Czerwieńskie. Nie zdołał jednak uwolnić swojej córki. Uprowadził za to siostry, żonę i macochę Jarosława. Rządy Świętopełka skończyły się jeszcze w tym samym 10181 roku. Jarosław powrócił na wielkoksiążęcy stolec zyskując nawet rozważnymi rządami przydomek Mądrego. Zjednoczył Ruś, zaczął odzyskiwać utracone ziemie i odbudował przewagę militarną nad Polską, atakując po śmierci Bolesława razem z Niemcami piastowskie państwo. Wśród ruskich elit pozostał jednak na wieki szok wywołany wyprawą Chrobrego i przekonanie, że Polacy chociaż znacząco słabsi mają jakiś „patent” na wygrywanie z potężną Rusią. W Polsce pamięć o kijowskiej wyprawie stała się z czasem legendą uosabianą przez scenę uderzania mieczem w Złotą Bramę. Kiedy po śmierci Jarosława zniweczono jego dziedzictwo i Ruś ponownie poszła w rozsypkę Bolesław Śmiały pomścił jego wcześniejszy najazd wyprawiając się do Kijowa szlakiem swojego wielkiego pradziadka. Gruntownie złupił zarówno Kijów jak i inne większe miasta przywożąc łupy jeszcze większe niż swego czasu Chrobry. Na długo była to ostatnia z wielkich polskich wypraw na wschód. Rozdrobnienie feudalne przerwało polityczne kontakty Polski i Rusi. Na powrót wielkiej historii trzeba było czekać aż do XIV wieku.

wtorek, 23 lipca 2013

Bitwa z Mongołami pod Legnicą - cz. VI

Śmierć Henryka Pobożnego. Miniatura manuskryptu
z 2 połowy XV wieku.

Bitwa zakończyła się klęską armii księcia Henryka. Zginęli prawie wszyscy wyżsi dowódcy, a straty ogóle można szacować zapewne na około 1/3 stanów wyjściowych. Najgorzej ucierpiały oddziały straży przedniej. Najmniejsze straty ponieśli oczywiście Opolanie. Również dla Mongołów bitwa musiała być wyczerpująca i krwawa (wyraźnie mówią o tym ich źródła). Podeszli wprawdzie pod Legnicę i zażądali poddania, ale wobec stanowczej odmowy nie ryzykowali oblężenia. Złupili tylko okoliczne wioski i wycofali się w kierunku Otmuchowa, wysyłając tylko niewielki oddział w stronę Łużyc. Po mniej więcej tygodniach Ordu ostatecznie porzucił ziemie polskie i wycofał się na Morawy.
Bitwa pod Legnicą była jednym z tych momentów naszej historii, które na całe stulecia ukształtowały przyszłość. Realne skutki najazdu mongolskiego w sferze ekonomicznej nie miały takiego znaczenia, jak zwykliśmy dotąd uważać. Gospodarka bardzo szybko zaleczyła rany. Znacznie gorzej było z polityką. Wraz ze śmiercią Henryka Pobożnego przepadła  realna szansa na zjednoczenie kraju przy jednoczesnym utrzymaniu Śląska w jego granicach.
----------------------------------

sobota, 20 lipca 2013

Bitwa z Mongołami pod Legnicą - cz. V

Ostatnia faza bitwy pod Legnicą - miniatura z XIV wiecznej 
Legendy o Świętej Jadwidze.


Książę Henryk widząc ucieczkę Opolan i mongolski kontratak miał krzyknąć „Gorze nam się stało!”. Był wszakże zbyt doświadczonym wodzem, aby wobec takiego kryzysu tylko  lamentować. Natychmiast rzucił do walki hufiec odwodowy. Doborowe rycerstwo musiało zadać Mongołom potężny cios. Według Długosza oba wojska przez jakiś czas zaciekle walczyły. Ordu najprawdopodobniej już wcześniej zużył swój odwód i w jego oddziałach doszło teraz do bardzo ostrego kryzysu. Wspomina o tym zarówno kronika Długosza jak i „Historia Tatarów” (która mówi wyraźnie, że Mongołowie zamierzali już uciekać). Wszystko wskazuje na to, że rycerze księcia Henryka byli w tym momencie o krok od zwycięstwa. Mimo tego przegrali. Co się stało?
Dochodzimy tutaj do bodaj najbardziej kontrowersyjnego momentu w całej relacji Długosza – użycia tajemniczych dymów. Wielu historyków dotąd kwestionuje możliwość posługiwania się przez Mongołów tak zaawansowanymi środkami walki jak broń chemiczna. Czy słusznie?
Po podboju Chin armia Czyngis – Chana przejęła całe techniczne bogactwo tej cywilizacji. Były to przede wszystkim rozmaite typy machin miotających i w ogóle zaawansowana technika oblężnicza, która tak dobrze sprawdziła się przy zdobywaniu miast ruskich. To wszakże nie wszystko. Chińczycy na szeroką skalę stosowali np. granaty i bomby prochowe. Mongołowie używali ich np. w czasie nieudanej inwazji na Japonię. Następna sprawa może zabrzmieć jak żart, ale potwierdzają ją liczne źródła – bardzo zaawansowana jak na swoją epokę broń rakietowa. Było to zarówno lekkie, ręczne wyrzutnie, wieloprowadnicowe wyrzutnie na lawetach kołowych, a nawet pociski dużego rozmiaru przypominające swoim układem popularne w ubiegłym wieku samoloty – pociski (!). Mongołowie to wszystko przejęli, i przynajmniej część stosowali w swoich podbojach. Źródła potwierdzają także umiejętność skutecznego używania broni biologicznej i chemicznej. Oddziały mongolskie, które w 1241 roku uderzyły na Polskę były częścią zawodowej, bardzo doświadczonej i zaawansowanej technicznie armii. W tym kontekście, to co stało się w końcowej fazie bitwy legnickiej jest moim zdaniem zupełnie prawdopodobne.
Wobec potężnego uderzenia polskiej rezerwy Ordu zdecydował się na użycie „dymów”. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy myślał jeszcze o zwycięstwie, czy tylko chciał osłonić odwrót skrwawionych hezarów. Jakkolwiek było aby ochronić własne oddziały przed ich działaniem musiał zapewne wydać rozkaz gwałtownego oderwania się od przeciwnika. W stosownym momencie zadziałał fumator umieszczony na szczycie długiego drzewca (być może to właśnie była owa czarna głowa opisana przez Długosza). Buchnął z niego cuchnący dym, w którym Polacy zupełnie tracili zdolność do walki („….Polacy niemal omdleni i ledwie żywi osłabli…”). Pękł front i hufce Henryka rzuciły się do ucieczki. Kwestią dyskusyjną jest czym w praktyce były owe dymy. Według niektórych teorii zawierały one paraliżujące neurotoksyny roślinnego pochodzenia. Zdaniem J. Scholtza (niemiecki historyk z pierwszej połowy XIX wieku) Długosz pomylił wspomnianą chorągiew w kształcie czarnej głowy z machinami miotającymi ogień grecki lub pociski dające gęsty, toksyczny dym.
Próbując zrekonstruować to, co stało się później napotykamy na kolejne pytania. Tradycja bitwy legnickiej mówi o wielkich stratach polskiego rycerstwa. Nie potwierdzają tego jednak źródła (np. rejestry kościelne, które musiałyby zanotować pogrzeby feudałów pochodzących z macierzystych parafii). Większość z rycerzy zdołała więc wycofać się pola bitwy, w nieładzie lub w sposób zorganizowany, ale jednak. Na pewno wiemy tylko tyle, że pod koniec starcia zginął książę Henryk i dostojnicy z jego otoczenia. Jak do tego doszło?
Jakaś część polskiej armii zapewne wycofywała się z pola bitwy skupiona wokół swego wodza, zachowując szyk i dyscyplinę. Wykrwawione i zmęczone oddziały Ordu raczej nie były zdolne do masowego pościgu. Mongołowie najprawdopodobniej skupili wszystkie zdolne jeszcze do walki siły dla otoczenia i rozbicia książęcego oddziału (który mogli łatwo zidentyfikować choćby po proporcu). Przebieg ostatniej walki Henryka Pobożnego dokładnie opisuje w swojej kronice Jan Długosz oraz Historia Tatarów. Książęcy koń, kilkakrotnie ranny w walce ustawał, więc jeden z rycerzy, Jan Iwanowic przyprowadził od książęcego pokojowca Rościsława drugiego rumaka. Niewiele to jednak pomogło. Henryk II ciężko ranny dostał się do niewoli. Mongołowie zawlekli go na tyły, gdzie został ścięty przed zwłokami wodza zabitego wcześniej w Sandomierzu. Książęcy poczet w zaciekłej walce został doszczętnie wybity. Zginęli: książę Bolesław Dypoldowic (drugi raz), komes Sulisław, wojewoda Klemens z Głogowa, Konrad Konradowic, Stefan z Wierzbnej z synem Andrzejem, Tomasz Piotrkowic, Piotr Kusza, oraz Klemens z Pełcznej (syn Andrzeja). Część rycerzy mimo wszystko zdołała się przebić. Kilkakrotnie ranny Jan Iwanowic połączył się ze swoimi giermkami i razem z pocztem rycerza Lucmana zabili ośmiu ścigających ich Mongołów, a jednego wzięli do niewoli. Relacja Jana Iwanowica stała się później częścią zaginionej kroniki dominikańskiej, która najprawdopodobniej była głównym źródłem Długosza w sprawie bitwy pod Legnicą.

czwartek, 18 lipca 2013

Wojownicy wschodnich stepów wg. M. Gorelika

Wymarsz Mongołów ze stolicy w Karakorum (Połowa XIII wieku). Od lewej: książę (według miniatury na mapie Liu Tao), dowódca gwardii (według miniatury z początku XIV wieku), chorąży (według rękopisu Raszida ad Dina), wielki chan (kagan) według miniatury na mapie Liu Tao przedstawiającej Kubiłaja. Rys. M. Gorelik, Armji Mongoło - Tatar X-XV w. 

Mongolscy łucznicy atakują "korowodem" (w polskiej historiografii określa się tą taktykę niezbyt merytorycznie mianem "scytyjskiego kręgu"). Od lewej: łucznik (odwrócony tyłem) według miniatury "Dżami at tawarih" Raszida ad Dina, według miniatury z bagdadzkiego rękopisu "Szach-hame" (1340 r.), według "Dżami at tawarih" (1306-1308 r.). Rys. M. Gorelik, Armji Mongoło - Tatar X-XV w.

Ciężkozbrojna konnica Złotej Ordy - przełom XIII i XIV wieku. Obie figury według miniatur z epoki i badań archeologicznych. Rys. M. Gorelik, Armji Mongoło - Tatar X-XV w.

Zmierzch Połowców (Kumanów) przełom XIII i XIV wieku. Od lewej: drużynnik (według znalezisk z kurhanu w Taborowce), według kurhanu Czinguł (Zaporoże). Rys. M. Gorelik, Armji Mongoło - Tatar X-XV w.

Wojownicy Kaukaskiego Pogórza w drugiej połowie XIV wieku. Od lewej: oglan - chorąży (według bagdadzkiego rękopisu Hadżi Kirmana - 1390 r, obecnie w British Museum), oglan - chorąży (zbroja ze zbiorów Ermitaża w Petersburgu), berlegbej Mamaj (dowódca wojsk) około 1370 r (według miniatury z albumów sułtana Mehmeda Fatiga). Rys. M. Gorelik, Armji Mongoło - Tatar X-XV w.

Armia mongolska epoki Timuridów (ok. 1370 r.) - orszak Chana. Od lewej: emir - dowódca gwardii, oglan - chorąży, Chan w stroju wojskowym. Wszystkie figury według miniatur z bagdadzkiego rękopisu sułtana Mehmeda Fatiga (?) z 1396 r. Rys. M. Gorelik, Armji Mongoło - Tatar X-XV w.

Ubiory w Polsce wg. Jana Matejki - cz. II

Mieszczanie "podług dzieł obcych" (XIII wiek).

Magnaci. Od lewej: książę (wg. grobowca Henryka IV Probusa), młodzian (wg. kielicha Konrada w Płocku), książę (wg. kielicha Konrada w Płocku), księżna mazowiecka (wg. kielicha Konrada w Płocku), niewiasta z grobowca Henryka Probusa, panna z Legendy o Św. Jadwidze, giermek (wg. pieczęci Leszka Czarnego z 1289 r.), rycerz (wg Legendy o Św. Jadwidze), rycerz z pieczęci Przemysława Opolskiego z 1284 r.

Rycerstwo: postać 1 z dzieła obcego, 2 i 6 z obrazów w katedrze wawelskiej (kaplica Św. Trójcy, 3, 7, 8 z Legendy o św. Jadwidze, 4 z pieczęci Ziemowita Mazowieckiego księcia wiskiego z 1348 r., 5 z pieczęci Kiejstuta z 1379 r.

Ubiory w Polsce wg. Jana Matejki cz. I

Od lewej: Bolesław Wstydliwy (według pieczęci z 1255 r.), Władysław Łokietek (wg. pieczęci oraz grobowca z 1315 r.). U góry z lewej herb Wielkopolski wg. pieczęci Przemysława I z 1256 r. i herb Kujaw z pieczęci Leszka Czarnego z 1289 r.

Zakony: pierwsze trzy figury z lewej strony to Krzyżacy (z pieczęci z 1232 r.), dalej benedyktyn, dominikanin i franciszkanin.


Duchowieństwo. Od lewej: diakon (z grobowca Władysława Łokietka), opat (wg. pieczęci opata oliwskiego Rudigera z 1307 r.), biskup (wg. pieczęci Leszka Czarnego), trzymający Ewangelię (wg. Legendy o Św. Jadwidze), ksieni trzebnica (wg. Legendy o Św. Jadwidze), zakonnica tejże reguły.